[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kolory, które wybierałam, też były głębsze i bardziej nasycone.Kiedyś, skończywszy obraz przedstawiający ptaka w gniezdzie zbudowanym z błota i mchu, cofnęłamsię o parę kroków i bacznie przyjrzałam się swemu dziełu.To, co zobaczyłam, ucieszyło mnie takbardzo, że chwyciłam Cinnabar w ramiona i dość lekkim jak na mnie krokiem obeszłam z nią całypokój.Chyba tańczyłam.Wiem, że byłam wtedy szczęśliwa.Gdy spadły pierwsze duże śniegi, wyprowadzanie auta z naszego podwórka stało się zbyt trudne imusiałam zrezygnować z jazdy przez długie, nudne zimowe miesiące.Przez całą zimę tęskniłam zaniskim, gardłowym warkotem silnika, delikatnym drżeniem kierownicy pod palcami i poczuciemświeżo odnalezionej wolności, które dawał mi Silver Ghost.Nocami często śniłam, że znowu pędzęsamochodem prosto przed siebie.Pod koniec zimy ojciec powiedział mi, że chce wybrać się do sąsiedniego okręgu na aukcjęsamochodów.Oświadczył, że pojedzie z Mikiem Barlow.- Nie, ja cię zawiozę! - Szybko podniosłam się z krzesła, czując, jak znowu ogarnia mnie znajomepodniecenie.- Znieg już trochę stopniał, wyglądałam dziś rano na podwórko i myślę, że bezwiększego trudu wyprowadzę samochód.W zeszłym tygodniu zdjęłam z niego płachtę i włączyłam natrochę silnik, żeby się rozgrzał.Możemy jechać, tato!79- Nie ma potrzeby, Sidonie.Mikę obiecał zawiezć mnie swoją furgonetką, a po wczorajszym deszczudrogi są oblodzone, bo w nocy był jeszcze mróz.Z twoją nogą.- Przestań martwić się moją nogą! Mam ochotę pojechać z tobą, zwłaszcza że od paru miesięcy niebyliśmy na żadnej aukcji.Nie wspomniałam, że po prostu marzę o tym, aby wyrwać się na drogę.Pózniej, kiedy dokładniejprzemyślałam całą tę sytuację, zrozumiałam, że pragnienie ujęcia w dłonie kierownicy podobne byłodo gorącego pożądania.Włożyłam palto, zerknęłam w lustro nad szafką w przedpokoju i pośpiesznie przygładziłam włosy.- Zawiozę cię i już! Trochę się rozerwiemy, tato!Sama czułam, że coś uległo zmianie - miałam w sobie zupełnie nową pewność siebie.Ojciec pokręcił głową, zacisnął wargi, ale bez słowa włożył palto i śniegowce.Nie chciałam, żeby siędenerwował, więc objęłam go z uśmiechem i uściskałam.- Nie zapomnij o szaliku! - powiedziałam.-  %7ładen szalik nie jest tak ciepły jak ramiona córki" - odpowiedział cytatem z irlandzkiej piosenki.Teraz on także uśmiechnął się do mnie i skinął głową. Musieliśmy we dwoje odgarnąć ostatnie pagórki mokrego śniegu z podjazdu i kiedy skończyliśmy,mocno się spociłam i zdjęłam palto, rzucając je na miejsce między przednimi siedzeniami.- Zaziębisz się, skarbie!- Tato! - Z uśmiechem potrząsnęłam głową.- Wsiadaj do środka i nie martw się! Na pewno się niezaziębię!Nic nie było w stanie przyćmić mojego radosnego oczekiwania.80Gdy wyjechaliśmy na drogę, poczułam się wspaniale, szybko uprzytomniłam sobie jednak, żerzeczywiście wcześniej nigdy nie prowadziłam na powierzchni bardziej wymagającej niż drogazmoczona letnim deszczem.Zgodnie z przewidywaniami ojca, drogi były śliskie i kiedy zbytgwałtownie przyśpieszałam, wąskie opony ześlizgiwały się na jedną stronę, co sprawiało, żenatychmiast ostro skręcałam kierownicę, chcąc wyrównać tor jazdy.Tata nic nie mówił, słyszałamtylko, jak mocniej zaciska zęby na niezapalonej fajce.Pot ostygł na mojej skórze, zrobiło mi się chłodno i mięśnie ramion zesztywniały nieprzyjemnie.Gdyzmieniałam biegi, jeden zacinał się lekko i przy każdej takiej okazji kątem oka widziałam, jak ojciecszybko zwraca ku mnie głowę, wolałam jednak ignorować jego reakcję.Było dopiero parę minut podwunastej w południe, lecz kiedy wyjechaliśmy z miasta, niebo poszarzało jak o zmierzchu.Na pustej żwirowanej drodze łatwiej było mi utrzymać równe tempo jazdy.Po obu stronachrozciągały się mokre pola.Przestałam się denerwować, kilkakrotnie poruszyłam barkami i rozluzniłamdłonie na drewnianej kierownicy.- Włącz światła, skarbie! - Ojciec sięgnął po moje palto.- Zjedz na bok, ubierz się i włącz światła.Potrząsnęłam głową, nie chcąc się dekoncentrować.- Nie jest ciemno, tato! - odparłam z pewnym rozdrażnieniem.- To tylko twoje oczy, wydaje ci się, żenie ma dość dobrej widoczności!Pózniej wiele razy wyrzucałam sobie, że ostatnie słowa, jakie do niego skierowałam, zabarwione byłyniepotrzebną irytacją.- Ale podnosi się mgła.- Na drodze nie ma nikogo poza nami.- Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że przyciska do piersi mojepalto.81Nagle wyraz jego twarzy się zmienił - wydawało mi się, że wpadł w złość i potrząsnęłam głową.- Doskonale poradzę sobie z.- zaczęłam.- Sidonie! - krzyknął głośno. Pośpiesznie przeniosłam wzrok na drogę.Po drugiej stronie jak duch pojawiła się częściowoprzesłonięta obłokiem mgły ciężarówka.Gwałtownie wciągnęłam powietrze i szarpnęłam kierownicąw prawo.Kiedy pózniej, w następnych dniach, tygodniach i miesiącach wracałam do tych ułamkówsekund i swojej reakcji, za każdym razem coraz dotkliwiej zdawałam sobie sprawę, że zrobiłam toniepotrzebnie, ponieważ ciężarówka była po swojej stronie drogi i w gruncie rzeczy nie stanowiła dlanas żadnego zagrożenia.Problem polegał na tym, że nie dostrzegłam jej wcześniej, ponieważpatrzyłam na ojca i chwilę za pózno odwróciłam od niego wzrok.Wszystko rozmazało mi się przed oczami, auto zakręciło się w szalonym tempie, a ja bezskuteczniewalczyłam o odzyskanie kontroli nad kierownicą.- Nie hamuj! - krzyknął ojciec.- Zwolnij! Zwolnij! Próbowałam zmienić bieg, ale moja stopa w ciężkimbucieo grubej podeszwie ześliznęła się z pedału.Kierownica wirowała mi pod palcami.Poczułam jeszcze, żeodrywamy się od ziemi i lecimy w powietrzu, a potem zapadła ciemność.Nie wiem, ile czasu minęło, zanim otworzyłam oczy.To, co widziałam przez przednią szybę, wyglądałodziwnie.Gorączkowo mrugałam oczami, starając się rozpoznać, co właściwie mam przed sobą.Wkońcu zrozumiałam, że auto leży na boku, a ja z policzkiem przyciśniętym do bocznej szyby.- Tato? - wyszeptałam, ostrożnie poruszając głową.Dobiegł mnie dziwny zgrzyt i poczułam tępy ból wpoliczku; podniosłam rękę i dotknęłam czegoś nieznanego, czegoś,82co tkwiło w mojej twarzy.Wyciągnęłam to, czując co najwyżej lekkie ukłucie i otępiałym wzrokiemspojrzałam na długą szklaną drzazgę, całkowicie pokrytą krwią.- Tato.- powtórzyłam.Wypuściłam szkło z palców i rozejrzałam się dookoła.Nie było go na fotelu pasażera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •