[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy skończymy, poszukamydowodów.Do zobaczenia za kilka dni, dobrze?- Tak, za kilka dni - odpowiedział Jack.- Rachael?- Za kilka dni - powtórzyła Rachael.- Potem chcę wrócić i ich dopaść.- Wygląda na to, że masz plan.- Savich wstał, podał rękę szeryfowi Hollyfieldowi.-Dziękuję za pomoc.Spodobało mi się Parlow.Mój dobry przyjaciel, Dix Noble, jest szeryfemw Maestro w stanie Wirginia, to jakieś trzy, cztery godziny drogi stąd.Wy dwaj mielibyściemnóstwo tematów do rozmowy.Zanim przeniósł się na prowincję, był oficerem wydziałudochodzeniowo - śledczego policji w Nowym Jorku.Proszę mu o tym nie mówić, aleuważam, że jest pan co najmniej tak błyskotliwy jak on.Będziemy w kontakcie.Sherlock, pan i ja będziemy obserwować w nocy szpital, wktórym nadal przebywa doktor MacLean.Poza tym muszę sprawdzić, czy nasz snajper,Roderick Lloyd, nadal żąda adwokata.- A tak liczyłam na noc w hotelu Greeb's - powiedziała Sherlock.- Zasypiałabym podczujnym okiem wypchanej kaczki.Roy Bob z powodu odniesionych ran został bohaterem Parlow.Kiedy z ręką natemblaku opuszczał klinikę, on i bandyta, który strzelał w jego warsztacie, zyskali sporąsławę.Każdy chciał od niego usłyszeć, co tamtego dnia wydarzyło się w jego warsztacie.Krzątał się więc dumnie po warsztacie, majstrując przy samochodzie Rachael pomimo bólu iniewygody z powodu unieruchomionej ręki.Obserwowało go kilka osób, podziwiając jegosiłę i wytrzymałość, kiedy nadeszli Jack i Rachael.- Cześć - zawołał.Wyglądał na zamroczonego środkami przeciwbólowymi.- To już nie potrwa długo, Rachael.Właśnie opowiadałem im, że zagroziłaś, że mnie zastrzelisz, jeżelinie zreperuję go szybko.Ted nawet zaoferował ci bezpłatne mycie samochodu.- Nie mam czasu.Chcemy wyjechać za godzinę.Dasz radę Roy Bob?- Jasna sprawa.- Czy naprawdę postrzeliła pani tego człowieka?- Tak, naprawdę.Teraz leży w szpitalu, ale najwyrazniej nie jest tak głupi, jakmyślałam, bo wcale nie chce mówić.Przez chwilę panowała cisza, wszyscy popatrzyli naprzelatujący nad nimi helikopter.- Agenci FBI też wyjeżdżają?- Tak, dwoje z nich.- Roy Bob pokiwał głową.- Agent Crowne zostaje, by chronićRachael.- Przerwał na chwilę i zmarszczył brwi.- Chociaż po tym, jak widziałem, jakposługuje się remingtonem mojego taty, uważam, że nie potrzebuje ochrony.Jack sprawdził postępy w pracy Roya Boba pod maską samochodu Rachael.- Wygląda niezle, Roy Bob.Rachael, może wpadniemy do kawiarni Monk's napieczeń Tony'ego i wrócimy tu za godzinę?- Będzie gotowy - obiecał Roy Bob i zaczął śpiewać piosenkę o facecie i Ralphie, jegopsie myśliwskim.Jego towarzyszom wyraznie się spodobała.Godzinę pózniej Rachael wyjeżdżała swoim samochodem z Parlow, na siedzeniu obokniej siedział Jack, któremu nadal dokuczał tępy ból głowy.- Mniej więcej za godzinę się ściemni.Przez ten czas zdążymy dotrzeć do domu wujaGillette w Slipper Hollow.Jack ze zdziwieniem odkrył, że góry znacznie bardziej podobająmu się z ziemi niż z samolotu.Do Slipper Hollow prowadziła dobrze utrzymanadwupasmowa asfaltowa droga.Wznosiła się i skręcała, okrążała głazy i klify, ale dalejuparcie dążyła ku sercu gór.- Tutaj droga się kończy - powiedziała Rachael, zwalniając i ostrożnie parkując obokgęstego zagajnika.- Będziemy tutaj dobrze ukryci, a samochód słabo widoczny.To dlategonie chciałam myć samochodu - lepszy kamuflaż.Jack odchrząknął, wysiadł z samochodu ipozbierał z ziemi gałęzie i opadłe liście.Dokładnie przykrył nimi samochód.Odwrócił się doRachael i uśmiechnął się.- Nawet jeżeli ci zli już wiedzą o Slipper Hollow, wątpię, czy szybko je znajdą.Słońcezaraz zajdzie, chodzmy już.Uszli jakieś sto metrów w głąb lasu, gdy nagle nieoczekiwaniewyszli na wielką polanę.Pośrodku stał piękny dom cały z drewna i szkła,dwukondygnacyjny, ze strzelistym dachem, dwoma kominami, otoczony ogromnym gankiem,na którym wokół okrągłego stołu stały cztery bujane fotele. - Nie tego się spodziewałem - szepnął Jack.Uśmiechnęła się do niego.- Tak, wiem.Rachael pomyślała, że pewnie oczekiwał nędznej chałupy z porozrzucanymi wokółzardzewiałymi częściami samochodów, z dymem kłębiącym się z rozpadającego się komina,ale nie tego.- To dzieło sztuki - powiedział.- Dom i ogród otoczony gęstym lasem wygląda jak zwidokówki.I te klomby.Pewnie za miesiąc będzie tutaj istna tęcza kolorów.- Z bokuzobaczył dwa budynki gospodarcze.- Spiżarnia?- Tak.Wuj Gillette nie cierpi wypraw do miasta.Zapasy robi raz na pół roku.- Czy on wie, że przyjedziemy?- Tak, dzwoniłam do niego tuż przed naszym wyjazdem z Parlow i powiedziałam, żeprzyjeżdżam i przywożę gościa.Może jednak bezpieczniej będzie pomachać białą chustką.Wtedy na pewno nie będzie do nas strzelał.- Szturchnęła Jacka w ramię i roześmiała się.-Mam cię!Wysoki mężczyzna wyszedł z domu i stanął na tarasie.Pomachał do nich i zszedł podrewnianych schodach.Rachael podbiegła do niego.Jack patrzył, jak mężczyzna bierze ją wramiona i mocno przytula.Kiedy Jack podszedł bliżej, mężczyzna podniósł głowę iuśmiechnął się.- Witam w Slipper Hollow.Jestem Gillette Janes.- Agent Jack Crowne z FBI.Proszę mówić mi Jack.Jestem tutaj, żeby chronićRachael.Nie wypuszczając z objęć Rachael, Janes wyciągnął rękę.Była to delikatna dłoń odługich palcach, wyglądała jak dłoń pianisty, pomyślał Jack, kiedy ją uścisnął, alejednocześnie silna, bo na pewno musiał tutaj na tym odludziu robić wszystko, co trzeba.Jackmógł tylko pokiwać głową, bo znowu wyciągnął pochopne wnioski.Prawdę mówiąc,spodziewał się typowego prosiaka z wielkim brzuchem, ubranego we flanelową koszulę iznowu się zawiódł.- Ma pan piękny dom - powiedział i naprawdę tak uważał.- Dziękuję.To Rachael wierciła i wbijała gwozdzie.Cieszę Mię, że dotarłaś tutajbezpiecznie, kochanie.Szybko się tutaj ściemnia.Zapraszam do środka.Zjemy coś, a potemopowiecie mi, co się dzieje.- To pewnie bardzo spokojne odludzie? - zapytał z nadzieją Jack.Gillette Janesroześmiał się.- Podobno tak było za czasów mojej babki. 16Slipper HollowPoniedziałek wieczór- Dlaczego to miejsce nazywa się Slipper Hollow?" - zapylał Jack, zjadając ostatniąłyżkę wegetariańskiej zupy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •