[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozwoli pani ze mną?Ryzykowałem, że spotka mnie kolejna reprymenda, ale nic takiego się nie stało,ponieważ zaprowadziłem pannę Granham na jej miejsce przy oknie z taką atencją, jakby byłaco najmniej żoną jakiegoś para.Już w trakcie posiłku pochwaliłem znakomitą jakość mięsa, awówczas porucznik Deverel, który zasiadł po mojej lewej stronie, wyjaśnił, iż jedna z krówzłamała nogę podczas niedawnego sztormu, więc należało ją zabić i przerobić na befsztyki,mimo iż oznaczało to, że już do końca podróży będzie nam doskwierał niedostatek mleka.Panna Granham nawiązała ożywioną rozmowę z panem Summersem, toteż porucznik Devereli ja dyskutowaliśmy przez pewien czas o uczuciach, jakie marynarze żywią wobec krowy zezłamaną nogą, o ich szczerości i prostolijności, zamiłowaniu do trunków, o nieśmiertelnychduszach, a także o ich odwadze i czci, jaką otaczają figurę dziobową statku.Doszliśmyrównież do wspólnego wniosku, że niewiele jest problemów, których nie udałoby sięrozwiązać stanowczemu, ale wrażliwemu rządowi.- Dokładnie tak samo mają się rzeczy na statku - poinformował mnie pan Deverel.- Widziałem juz dowody stanowczości - odparłem - wrażliwość natomiast,przynajmniej na razie, jakoś umknęła mojej uwagi.Podczas naszej pogawędki gwar w jadalni przybrał na sile i całkowicie zagłuszyłmuzykę rozbrzmiewającą w korytarzu.Przeskakując z tematu na temat bardzo szybkoosiągnęliśmy porozumienie, Deverel zaś zapałał do mnie taką sympatią, że nie zawahał sięodsłonić swej duszy.Marzył o tym, by służyć na prawdziwym okręcie wojennym, nie zaś nawiekowej łajbie o nielicznej i dość przypadkowej załodze.Wyszło na jaw jak bardzo sięmyliłem, uważając że mamy na statku  zgrany zespół oficerów.Okazało się bowiem, iż jestto zbieranina ludzi, którzy zobaczyli się po raz pierwszy zaledwie tydzień lub dwa tygodnietemu.Pan Deverel był z tego powodu bardzo rozgoryczony i nie krył żalu do swego ojca,który z pewnością mógłby wystarać mu się o lepszy przydział.Jest wysoce wątpliwe, bysłużba na tej jednostce stanowiła przełomowy moment jego kariery, tym bardziej, żewszystko wskazuje na to, iż wojna zbliża się już ku końcowi i zapewne niebawem działaniazbrojne zupełnie ustaną, tak jak zatrzymuje się nie nakręcony w porę zegar.Deverelzachowuje się i wysławia w nadzwyczaj elegancki sposób, ponad wszelką wątpliwość przynosząc zaszczyt swemu mundurowi.W jadalni zrobiło się już tak głośno, jak w każdym publicznym miejscu pełnym ludzi.Wśród wybuchów śmiechu dawały się od czasu do czasu słyszeć soczyste przekleństwa, którewprowadzały pewien dysonans w beztroski nastrój pogodnej towarzyskiej rozmowy.Niepozorni państwo Pikę wraz ze swymi córeczkami wymknęli się cichcem na korytarz, a pojakimś szczególnie pikantnym wyrażeniu także panna Granham zerwała się na nogi, cowywołało natychmiastową reakcję moją i Summersa.Zaczęliśmy namawiać pannę Granham5by jednak została z nami, Summers poprosił ją, by nie zwracała uwagi na sposób wysławianiasię oficerów, gdyż żaden z nich nie miał zamiaru nikogo obrazić, pewna zaś obcesowość ichmowy wiąże się z tym, że większą część życia spędzili na morzu, w surowych warunkach,otoczeni ludzmi niskiego stanu.Moim zdaniem prawie wszystkie nieprzystojne słowa padałynie z ust oficerów, lecz pasażerów statku.Mój Boże, pomyślałem, skoro tutaj, na rufie, tak sięmają sprawy, to co dzieje się w innych częściach statku? Zanim jednak panna Granhamzdołała wyjść zza stołu, drzwi otworzyły się i stanęła w nich dama bardzo różniąca się od niejwyglądem, młoda, bogato odziana i zalotna.Wkroczyła do jadalni z takim rozmachem, że ażkapelusik zsunął się jej z głowy, odsłaniając gęste, złociste loki.Wstaliśmy, by ją powitać - wkażdym razie uczyniła to większość z nas - lecz ona dała gestem znak, byśmy się nie trudzili,podeszła do korpulentnego dżentelmena, nachyliła się do jego ucha i powiedziała mocnoprzesłodzonym głosem:- Och, tatusiu, wreszcie udało mi się ją namówić, żeby przełknęła trochę rosołu!Pan Brocklebank pokraśniał, a następnie oznajmił donośnym głosem:- Szanowni państwo, oto moja ukochana, maleńka Zenobia!Pannie Zenobii natychmiast zaproponowano co najmniej dziesięć miejsc przy stole,ale wszystkich przebiła panna Granham, która oświadczyła, że właśnie wychodzi, więc jejmiejsce jest wolne, tyle że przydałaby się tam jeszcze jedna poduszka.Młoda dama - takchyba wypada mi ją nazywać - odparła, dąsając się figlarnie, iż liczyła na to, że pannaGranham będzie broniła jej czci przed zakusami groznych dżentelmenów.- Nonsens, moja pani - powiedziała panna Granham chyba jeszcze bardziej surowymtonem niż wówczas, gdy zwracała się do pokornego sługi waszej lordowskiej mości.-Całkowity nonsens.Pani cześć jest tutaj bezpieczna, podobnie jak wszędzie na pokładzie tegostatku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •