[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.NapotkaÅ‚ jej wzrok.BaÅ‚ siÄ™ tego, co zobaczy w jej oczach.Nie byÅ‚yjednak puste, byÅ‚y peÅ‚ne życia i ciepÅ‚a. Tak siÄ™ to skoÅ„czy?  szepnęła.Po jej policzku spÅ‚ynęła Å‚za.MyÅ›laÅ‚am, że coÅ› miÄ™dzy nami jest?Nie odpowiedziaÅ‚. Ignorujesz mnie!  staraÅ‚a siÄ™ powstrzymać drżenie gÅ‚osu. Niejestem tak doskonaÅ‚a jak inne? O to chodzi? Jestem za bardzo ludzka?Wolisz wierne kopie, posÅ‚uszne androidy, które zawsze bÄ™dÄ… piÄ™kne imÅ‚ode.Zawsze bÄ™dÄ… na rozkazy!  Jej policzki roziskrzyÅ‚y siÄ™czerwieniÄ… wypieków. O, tak! Ich nigdy nie bÄ™dzie boleć gÅ‚owa!Chandler spojrzaÅ‚ na niÄ… zaskoczony.ZdziwiÅ‚ go sarkazm w jejgÅ‚osie, nie byÅ‚ sztuczny, daÅ‚by gÅ‚owÄ™, że. To nie może siÄ™ udać  powiedziaÅ‚.ZapatrzyÅ‚a siÄ™ w stół i uÅ›miechnęła smutno. Masz racjÄ™  powiedziaÅ‚a. To moje przekleÅ„stwo.Gdy ojciecprojektowaÅ‚ ChristinÄ™, miaÅ‚ to być prezent.Android na mojepodobieÅ„stwo.Michael przeÅ‚knÄ…Å‚ Å›linÄ™.ZbladÅ‚. Lecz chcÄ™, żebyÅ› wiedziaÅ‚, że mi to nie przeszkadza  podniosÅ‚aniebezpiecznie gÅ‚os. LubiÄ™ swoje wady.LubiÄ™ zmarszczki i poÅ‚amanepaznokcie! DziÄ™ki nim czujÄ™, że jestem czÅ‚owiekiem!WstaÅ‚.Nie odezwaÅ‚ siÄ™.Po prostu podszedÅ‚ do niej.PodniósÅ‚ jÄ… zfotela i przytuliÅ‚.Nie opieraÅ‚a siÄ™. Nie uwierzysz, co myÅ›laÅ‚em. powiedziaÅ‚.CzuÅ‚, jak pÅ‚onÄ… mupoliczki. Co?  zapytaÅ‚a, tulÄ…c siÄ™ do niego. ROZDZIAA 355 DNI WCZEZNIEJ.OZRODEK BADAC POZAZIEMSKICH.GAÓWNE LABORATORIUM.Zwiadomość powróciÅ‚a niczym uderzenie pioruna.WiÄ…zaÅ‚o siÄ™ to zbólem, piekielnym bólem, ale z nim na szczęście potrafiÅ‚ sobie poradzić.Pierwsze obrazy docieraÅ‚y do niego niby przez mgÅ‚Ä™.Nie wiedziaÅ‚, gdziejest.Nie rozpoznawaÅ‚ tego pomieszczenia.To potwierdziÅ‚o jegoprzypuszczenia, znalazÅ‚ siÄ™ w innym ciele.W ciele Michaela Chandlera.SpróbowaÅ‚ poruszyć gÅ‚owÄ….Raz, potem drugi, ale ta okazaÅ‚a siÄ™nieposÅ‚uszna jego woli.Oczy miaÅ‚ otwarte, ale nad powiekami także niemiaÅ‚ wÅ‚adzy.Po raz pierwszy odczuÅ‚ niepokój.WiedziaÅ‚, że wciąż leżyw transmiterze.PrzejÅ›cie do obcego ciaÅ‚a udaÅ‚o siÄ™, coÅ› jednak byÅ‚o niew porzÄ…dku. Co to jest?!UsÅ‚yszaÅ‚ czyjÅ› gÅ‚os i kroki dudniÄ…ce na kaflowej podÅ‚odze.ChciaÅ‚siÄ™ obrócić, zobaczyć, kto siÄ™ do niego zbliża, ale nie mógÅ‚.Nie potrafiÅ‚. Kie licho?!W zasiÄ™gu wzroku Federlichta pojawiÅ‚a siÄ™ wysoka, chuda postać.ZbliżaÅ‚a siÄ™ teraz ostrożnie.NachylaÅ‚a siÄ™ nad nim, a w koÅ„cu, po chwiliwahania, dotknęła jego szyi. SkÄ…d wziÄ…Å‚ siÄ™ ten trup?!Kanclerz zamarÅ‚.Najpierw ogarnęło go zdumienie.PotemniewysÅ‚owiona panika.WytężyÅ‚ wszystkie siÅ‚y, żeby poruszyć opornymciaÅ‚em, trupem Michaela Chandlera. Tu Tomas!  przemówiÅ‚ mÅ‚odzieniec o blond wÅ‚osach dokomunikatora umieszczonego przy koÅ‚nierzu fartucha.Nie spuszczaÅ‚ zoczu leżącego przed nim ciaÅ‚a. Profesorze PawÅ‚ow.Nie uwierzy pan.Transmiter zadziaÅ‚aÅ‚! Przed kilkoma minutami, tak po prostu, sam zsiebie!Kanclerz nasÅ‚uchiwaÅ‚ każdego sÅ‚owa.ZnalazÅ‚ siÄ™ na Ziemi. Przynajmniej to byÅ‚o teraz pewne.PrzeniósÅ‚ siÄ™ w miejsce, gdzieprzetrzymywano drugÄ… część transmitera.Wszystko przebiegaÅ‚o zgodniez planem.Wszystko oprócz jednego, drobnego szczegółu.Przed inwazjÄ…miaÅ‚ zawÅ‚adnąć ciaÅ‚em Michaela Chandlera.Nie miaÅ‚ jednak nad nimwÅ‚adzy! Rozumiem. Dryblas odpowiadaÅ‚ teraz na instrukcje, którychFederlicht nie mógÅ‚ dosÅ‚yszeć. BÄ™dÄ™ postÄ™powaÅ‚ ostrożnie.Mam tutajciaÅ‚o mężczyzny.Zabieram go do laboratorium!Kanclerz chciaÅ‚ krzyknąć, zaprotestować.Gdyby tylko mógÅ‚ siÄ™podnieść, zniszczyÅ‚by caÅ‚y ten Å›wiat w uÅ‚amku sekundy! ZgniótÅ‚by tegofircyka w okularach jak mamÄ… gnidÄ™, nie zostawiajÄ…c mu nawet czasu naoswojenie siÄ™ z myÅ›lÄ… o Å›mierci.CiaÅ‚o Chandlera nie poddawaÅ‚o siÄ™jednak jego rozkazom.ByÅ‚o jak oporna kÅ‚oda.Nie mógÅ‚ nim zawÅ‚adnąć!A przecież musiaÅ‚, musiaÅ‚ za wszelkÄ… cenÄ™! W tej chwili wyjÄ™cie ztransmitera oznaczaÅ‚o dla niego wyrok.Jedynie pole magnetycznewewnÄ…trz maszyny utrzymywaÅ‚o go przy życiu.JeÅ›li go zabraknie.WidziaÅ‚, jak czyjeÅ› mocne rÄ™ce wyciÄ…gajÄ… go z transmitera i kÅ‚adÄ…na przenoÅ›nym łóżku.Kółka zaskrzypiaÅ‚y niczym wyrok Å›mierci.Trupioblady sufit wydawaÅ‚ siÄ™ nie mieć koÅ„ca ani poczÄ…tku.Ruszyliwolno biaÅ‚ym korytarzem, w Å›wietle ostrych jarzeniówek.Kanclerzem wstrzÄ…snęła potężna siÅ‚a.ChciaÅ‚a go oderwać odmartwego ciaÅ‚a, lecz trzymaÅ‚ siÄ™ go ostatkiem siÅ‚y woli.Moce uciekaÅ‚y,opuszczaÅ‚y go z każdÄ… kolejnÄ… sekundÄ….StawaÅ‚ siÄ™ lekki, przezroczysty,zbliżaÅ‚ siÄ™ koniec.KÄ…tem oka zdążyÅ‚ zobaczyć nad sobÄ… kolejnÄ… osobÄ™.WÄ…ska twarzstarszego mężczyzny przypominaÅ‚a mu kogoÅ›.NależaÅ‚a do profesoraPawÅ‚owa.PatrzyÅ‚ na niego z ekranu monitora, przesuwajÄ…cego siÄ™ wraz znim na wÄ…skiej uczepionej sufitu szynie w stronÄ™ laboratorium.Ta twarz.Gordon Federlicht byÅ‚ pewien, że uÅ›miecha siÄ™ do niego zÅ‚oÅ›liwie.JakbywiedziaÅ‚a, że on tam jest [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •