[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znów ruszył na południe, aż wreszcie podkoniec dnia dotarł do Cresse Avenue.Było już po piątej  znowu się spóznił.Czasem podjeżdżałtam pan Johnson i pozwalał Jeremy'emu schować się pod plande-ką.Nie wolno mu było jezdzić z tyłu, a do kabiny szef go niewpuszczał, gdyż  jak mówił  za bardzo śmierdzi.Pan Johnsonpodwoził mężczyznę do domu pani Lester, więc Jeremy mógłbymu pokazać złoty pierścionek.Ale teraz było za pózno  szefwykonał już swoją rundę.Na plaży przy Cresse Avenue toczył się mecz futbolowy.Jere-my usiadł w cieniu pod deptakiem, przyglądając się, jak grupkamężczyzn ustawia zagrania, podaje sobie piłkę i nurkuje w piasku,by ją złapać.Futbol był dla Jeremy'ego jedną z tych tajemniczych rzeczy.Nie potrafił tego wyjaśnić, ale za każdym razem, gdy widział gra-jących ludzi, robiło mu się jednocześnie wesoło i smutno.Podobneuczucia miał też wtedy, gdy budził się ze snów, w których widziałsiebie jako kogoś innego, w jakimś innym pokoju, a potem rozglą-dał się wokół i okazywało się, że wciąż jest we własnym łóżku upani Lester.Czuł to również wówczas, kiedy jesienią żółkły liściealbo gdy mijał go szkolny autobus pełen rozkrzyczanych dzieci.Atakże wtedy, gdy na wystawie sklepu obuwniczego pana Cocowidział tę fotografię w czarnej ramce.Słyszał o chłopcach, którzyzginęli wtedy w autobusie.Słyszał wielokrotnie, ponieważ dawniejludzie szeptali o nich zawsze, kiedy się zbliżał.Ale minęło jużdużo czasu  i teraz nikt już tak często o tym nie mówił.Może wracając wieczorem do domu, kiedy będzie przechodziłobok szkolnego boiska, też sobie trochę pobiega? Uśmiechnął siędo tej myśli. 13Sobota wieczór, 14 majaFiladelfia w stanie PensylwaniaByła dziewiąta trzydzieści wieczorem ostatniego dnia czuwaniaprzy ciele Susan Paxton.Payne wybrał tę porę, ponieważ więk-szość gości przewinęła się już przez dom pogrzebowy, natomiastrodzina była zmęczona podchodzeniem do trumny.Wszyscy sie-dzieli wyczerpani, szepcząc coś do siebie.Dzieci zgromadzonebyły po jednej stronie pomieszczenia, dorośli  po drugiej.Przez lata pracy u Carmeli Susan Paxton musiała mieć wielestałych klientek  osób, których rodzina nie mogła znać  toteżwizyta atrakcyjnej, dobrze ubranej niewidomej kobiety nie byłabyniczym niezwykłym.Co więcej, byłoby naturalne, że niewidomakobieta, która zadała sobie trud, by przyjechać do domu pogrze-bowego, przed wyjściem będzie chciała spędzić kilka minut przyciele zmarłej.Payne musiał odwrócić uwagę członków rodziny.Nie chciał, byktoś z nich podszedł do Sherry i ją objął, kiedy ona będzie właśnienawiązywać połączenie. Witam, detektywie Payne  odezwał się pan Paxton, zasko-czony jego wizytą. Dobry wieczór panu  przywitał się Payne. Nie.spodziewałem się.Payne kiwnął głową.Uścisnął dłoń mężczyzny i objął go ra-mieniem. Nie chciałem przychodzić, kiedy był pan zajęty rodziną.Czymożemy podejść do Susan? Oczywiście, oczywiście.Paxton poprowadził detektywa do trumny żony. Naprawdę się postarali  powiedział. Wzrok Payne'a zatrzymał się na ranie w skroni kobiety.Paxtonmiał rację  rzeczywiście się postarali. Przepraszam, że wydanie ciała trwało tak długo. To nic  odparł Paxton. Dzięki temu nasza rodzina mo-gła spędzić razem więcej czasu.Przez chwilę stali, patrząc na zmarłą.Pózniej Payne odwróciłsię i poprowadził Paxtona na tył pomieszczenia.Patrzył w dół, nawłasne buty, jakby wahał się, czy coś powiedzieć, i jakby jedno-cześnie czuł się niepewnie. Czy są jakieś nowe wieści? Chce mi pan coś powiedzieć?Payne zaprzeczył ruchem głowy. Niezupełnie nowe. Przeszedł w róg pokoju. Ale chęt-nie bym z panem chwilę porozmawiał, jeśli tylko nie uważa pan,że to zły moment. Proszę bardzo  odparł Paxton.Przy wejściu zrobił się ruch.Wszyscy odwrócili się, by zoba-czyć, jak do pomieszczenia wchodzi piękna kobieta w barwionychokularach, trzymając w dłoni białą laskę.Właściciel domu pogrze-bowego prowadził ją pod rękę w kierunku trumny.Z tylu sali za-uważył jednak Williama Paxtona, toteż oboje skierowali się w jegostronę. To jest pan Paxton, mąż Susan  powiedział. Pani Mo-ore?  Mówiąc, delikatnie gładził jej dłoń. Rozumiem. Uśmiechnęła się do Paxtona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •