[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego twarz miałarysy zmysłowej rzezby, twarde i piękne zarazem.Nie wiedziała, jakimi słowami go opisać.Byłwcieloną siłą.Wcielonym niebezpieczeństwem.I był tak niesamowicie, wręcz hipnotyzuj ącoseksowny.Przymknęła powieki.To rozwiązywało problem.Po prostu nie mogła na niego patrzeć, bood razu robiło jej się gorąco.- Dlaczego nie możesz być zwykłym, miłym facetem?- Zwykłym? A co to znaczy? - zapytał rozbawiony.- Nie powinieneś mieć takich oczu - powiedziała oskar-życielsko, rzucając mu gniewnespojrzenie.- Powinno się ich zakazać.Poczuł, jak wypełnia go nieznane ciepło, od którego topniało mu serce.- A więc podobają ci się moje oczy.Natychmiast ukryła zrenice pod długimi rzęsami.- Tego nie powiedziałam.Jesteś zarozumiały, Dariusie.To jeden z twoich największychproblemów.Arogancki i zarozumiały.Dlaczego miałyby mi się podobać twoje oczy? Zaśmiał się cicho.- Podobają ci się.Nie potwierdziła - nie chciała dać mu tej satysfakcji.Za zasłoną drzew zobaczyła jużsamochody i dobiegł ją śmiech.Wśród tych magicznych, czarujących dzwięków głos Desariwyróżniał się najbardziej: miękki, marzycielski, hipnotyzujący.Tempest natychmiastzauważyła, że głos Dariusa ma tę samą moc.- Powinni przestać słuchać twoich rozkazów, Dariusie - fuknęła, zerkając na niego spoddługich rzęs.- Nie tylko to może cię uratować, to jedyna szansa.A tutaj nikt nigdy niepodważa twoich słów.- Może ufają, że wiem, co jest właściwe - odezwał się łagodnie.Patrzyła, jak wciąga w płuca nocne, pełne zapachów powietrze; badał okolicę, sprawdzając,czy nic im nie grozi.Kiedy wyszli spomiędzy drzew na polanę, Tempest poczuła na sobiespojrzenia kilku par oczu.Serce podeszło jej do gardła.Zatrzymała się i przygryzła wargę.Nienawidziła być w centrum uwagi.Darius zrobił krok naprzód i zasłonił jej drobne ciato.Pochylił się do ucha Tempest.- Wez prysznic.Zanim wyruszymy, pozostali muszą zapolować.Koty też się pożywią.Potemrozłączymy się i spotkamy na kolejnym kempingu.Pojedziesz ze mną.Chciała się sprzeciwić, ale przede wszystkim chciała być daleko od tamtych, daleko odciekawskich spojrzeń.Bez słowa odwróciła się i pobiegła do autokaru.Czuła się w nim jak wsanktuarium - jakby stał się już jej domem.Długo stała pod prysznicem w kaskadach gorącej wody, która rozkosznie pieściła skórę.Trudno było zamknąć umysł na myśli Dariusa, lecz tylko tak czuła się bezpieczna.Wiedziała, żejeśli uda jej się wytrzymać w jego pobliżu długą podróż na drugi koniec kraju, może wszystko sięjakoś ułoży.A poza tym to Desari ją zatrudniła i zaproponowała hojną pensję.Siostra Dariusada jej pieniądze natychmiast, gdy tylko poprosi; taka właśnie jest - czuła to.Kiedy zebrała dość odwagi, żeby wyjść z kryjówki w autokarze i stawić czoło członkomzespołu, kemping wydawał się pusty.Po chwili to wrażenie rozwiał cichy warkot silnika.Ostrożnie zbliżyła się do sportowego samochodu.Mężczyzna, który prowadził go zeszłej nocy,stał przy otwartej masce i zaglądał do środka.Wczoraj ledwie na niego spojrzała.Dzisiaj stwierdziła od razu, że jest niesamowicieprzystojny, tak samo zresztą jak wszyscy Mroczni Trubadurzy.Miał długie ciemne włosy,ciemne, kpiące oczy i seksowne usta, wygięte w namiętny, kapryśny łuk.Domyślała się, żepodczas koncertów to właśnie za nim szaleją wszystkie fanki, niezależnie od wieku.Podniósł głowę i powitał ją szerokim uśmiechem.- A więc wreszcie się spotykamy, Tempest Trine.Jestem Barack.Zaczynałem się już czuć wykluczony.Darius, Desari, Julian i Syndil wyrażają się o tobie w samych superlatywach.Uznałem, że powiedzieli ci, jaki ze mnie łobuz, i dlatego mnie unikasz.Tempest uśmiechnęła się mimo woli.To było silniejsze od niej.Wrodzona ostrożnośćkazała jej zachować dystans, ale promienny uśmiech tego mężczyzny był zarazliwy.- Nikt mnie przed tobą nie ostrzegał, ale widzę, że to błąd.Czułym gestem poklepał błotnik samochodu.- Jakich czarów użyłaś? Chodzi jak w zegarku.- W jego głosie było autentycznezainteresowanie.- Kiedy odpaliłem silnik, miałem wrażenie, że aż mruczy na mój widok.- Nie zajmujesz się naprawami? Wiem, że niezle prowadzisz.Barack pokręcił głową.- Ciągle planuję nad tym przysiąść, ale zawsze coś wejdzie mi w paradę.- To ciekawe - powiedziała Tempest, zanim zdążyła pomyśleć.- Zwykle zapalonegokierowcę interesuje, co siedzi pod maską.Miała ochotę kopnąć się za tę idiotyczną uwagę.Tak jak Darius, Barack pewnie śpi przezcały dzień, a w nocy używa innych  mocy".Przywołała na twarz wyraz obojętności.- Gdzie są koty? Nie widziałam ich od jakiegoś czasu.- %7łerują.Dzisiaj w nocy musimy ruszać, więc Darius pozwolił im polować.To ich prawo.-Barack spojrzał z uznaniem na małą rudą kobietę.Była inna niż reszta śmiertelniczek.Wiedziałto, choć nie umiałby określić dokładnie, na czym polega różnica.Słyszał natomiast huk jejserca, szmer krwi przelewającej się przez tętnice i żyły.Wiecznie żywy głód szarpnął jegownętrzności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •