[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas ich wspólnego dwutygodniowego pobytu matkajakby zÅ‚agodniaÅ‚a.Pogoda byÅ‚a bezwietrzna, sÅ‚oneczna i dośćciepÅ‚a.W jeziorze odbijaÅ‚y siÄ™ sosny i wysokie góry pokryteÅ›niegiem.PopoÅ‚udniami matka z córkÄ… spacerowaÅ‚y brzegiemjeziora, delektowaÅ‚y siÄ™ strudlem i gorÄ…cÄ… czekoladÄ… z bitÄ…Å›mietanÄ….Pewnego razu matka zapytaÅ‚a Diane, jak chciaÅ‚aby uÅ‚ożyćsobie życie, gdyby nie zaszÅ‚a w ciążę.I wtedy Diane po razpierwszy przyznaÅ‚a gÅ‚oÅ›no, że zawsze pragnęła być wyÅ‚Ä…cznieaktorkÄ….W szkole jedynÄ… przyjemność sprawiaÅ‚y jej wystawia-ne tam sztuki.Niemal w każdym przedstawieniu dostawaÅ‚ajakÄ…Å› pierwszoplanowÄ… rolÄ™ i wszyscy, także nauczyciele,chwalili jej grÄ™.Matka uÅ›miechnęła siÄ™ ze smutkiem i kiwnęła gÅ‚owÄ….120  MogÅ‚aÅ› siÄ™ uczyć w którejÅ› z tych wspaniaÅ‚ych szkół tea-tralnych  powiedziaÅ‚a i upiÅ‚a Å‚yk czekolady. W Londynie.No cóż, trudno.Nie drążyÅ‚a tematu, pozwalajÄ…c, by zawisÅ‚ miÄ™dzy nimi, icórka dopowiedziaÅ‚a sobie resztÄ™.Podtekst byÅ‚ jasny: jeÅ›lidziecko zostanie oddane do adopcji, to marzenie może siÄ™ jesz-cze speÅ‚nić.ZmieniÅ‚a taktykÄ™ na znacznie sprytniejszÄ… niżdawne wrogie prowokacje zawarte w pytaniach, jak Diane idziecko zniosÄ… haÅ„bÄ™, gdzie bÄ™dÄ… mieszkali i kto pokryje ra-chunki za ich utrzymanie.ZasiaÅ‚a ziarno nowej, bardziej wyra-finowanej myÅ›li.Po jej wyjezdzie, gdy sypaÅ‚ Å›nieg i mijaÅ‚ytygodnie, ziarno powoli zapuszczaÅ‚o korzenie.Współpensjonariuszki Diane, obie katoliczki  Angela zBristolu, która ciÄ…gle pÅ‚akaÅ‚a, i Pam, dużo bardziej obyta wÅ›wiecie dziewczyna z północnego Londynu  zamierzaÅ‚y oddaćnoworodki.Jak siÄ™ okazaÅ‚o, Frau Müller zawieraÅ‚a z klientkamiumowÄ™ o charakterze transakcji wiÄ…zanej w porozumieniu zmiejscowymi siostrami miÅ‚osierdzia, których klasztor przycup-nÄ…Å‚ bogobojnie na pagórku za miastem.Po kolacji dziewczÄ™ta szÅ‚y czytać do saloniku, przytulnegopokoju z żelaznym piecykiem na drewno, gdzie jedynÄ… niedo-godnoÅ›ciÄ… byÅ‚ wrzaskliwy zegar z kukuÅ‚kÄ….Pewnego wieczoru,kiedy w powietrzu wciąż wisiaÅ‚ zapach gotowanej szynki zkapustÄ…, Diane i Pam siedziaÅ‚y po bokach piecyka i uczyÅ‚y siÄ™na pamięć fragmentu Egmonta Goethego, który miaÅ‚y wyrecy-tować nastÄ™pnego dnia przed Herr Schneiderem.Angela jużleżaÅ‚a w łóżku, bez wÄ…tpienia zlewajÄ…c Å‚zami poduszkÄ™.Pam,która byÅ‚a w ciąży miesiÄ…c dÅ‚użej niż Diane, nagle wydaÅ‚azdÅ‚awiony okrzyk i poÅ‚ożyÅ‚a obie rÄ™ce na brzuchu.Diane zapy-taÅ‚a, co siÄ™ staÅ‚o.121  Kopnęło! Ooo.Znowu.Diane wstaÅ‚a z fotela i przyklÄ™kÅ‚a obok Pam. MogÄ™ dotknąć?Pam umieÅ›ciÅ‚a jej dÅ‚onie w odpowiednim miejscu i po chwi-li powiedziaÅ‚a: Teraz! Czujesz? O kurczÄ™! Jak to jest? Tak jakby.coÅ› w Å›rodku zatrzepotaÅ‚o. Boli? Nie.WÅ‚aÅ›ciwie jest caÅ‚kiem przyjemne.Gdy skoÅ„czyÅ‚y siÄ™ akrobacje, Diane wróciÅ‚a na fotel. ZastanawiaÅ‚aÅ› siÄ™ kiedyÅ›, czy je zatrzymać? Dziecko? Wielki Boże, nigdy! ChciaÅ‚am przerwać ciążę,ale moi rodzice sÄ… ortodoksyjnymi katolikami i uważajÄ…, żeaborcja jest grzechem Å›miertelnym. Co to jest  grzech Å›miertelny ? Bo ja wiem? Chyba taki, który sprawia dużo przyjemno-Å›ci.Diane siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚a. Nie chcesz mieć dzieci? Pewnie, że chcÄ™, ale nie teraz.Najpierw zamierzam po-żyć.Iść do pracy, coÅ› robić.A potem mieć dzieci jak należy, zmężczyznÄ…, którego poÅ›lubiÄ™ i pokocham. WiÄ™c nie kochaÅ‚aÅ› ojca tego dziecka? Chryste Panie, skÄ…dże! To Å‚ajdak, jakich maÅ‚o.ZapadÅ‚a dÅ‚uga cisza, gdy dziewczyny znów zajęły siÄ™ naukÄ….Ale Diane nie mogÅ‚a siÄ™ skupić. PozwalajÄ… zobaczyć dziecko? Po urodzeniu, rozumie siÄ™. Nie sÄ…dzÄ™.Raz-dwa je zabierajÄ….No wiesz, żeby na jegowidok nie obudziÅ‚y siÄ™ w tobie uczucia macierzyÅ„skie.122 Pam ani trochÄ™ nie przejmowaÅ‚a siÄ™ takim rozwojem wyda-rzeÅ„.Natomiast Diane nie mieÅ›ciÅ‚o siÄ™ w gÅ‚owie, że mogÅ‚abydopuÅ›cić, aby coÅ› podobnego staÅ‚o siÄ™ z jej dzieckiem.KukuÅ‚-ka wyskoczyÅ‚a zza drzwiczek, obwieszczajÄ…c dwudziestÄ…pierwszÄ…. Boże, dopomóż  westchnęła Pam  bo uduszÄ™ to choler-stwo.Diane prawie nie spaÅ‚a tej nocy.NastÄ™pnego dnia, mimo su-rowej nagany profesora Schneidera za zmasakrowanie Goethe-go, myÅ›laÅ‚a tylko o tym, że musi być jakiÅ› sposób, żeby mogÅ‚aspeÅ‚nić oba swoje pragnienia: mieć dziecko i, jak to zwiÄ™zleujęła Pam, pożyć.Podczas Bożego Narodzenia, w porze caÅ‚kiem stosownej,zaczÄ™to rozmawiać na ten temat.Wiele lat pózniej Diane wciążnie wiedziaÅ‚a, co byÅ‚o bardziej zadziwiajÄ…ce: to, że wpadÅ‚a naten pomysÅ‚, czy to, że rodzice go zaakceptowali.Przyjechali do Szwajcarii, żeby spÄ™dzić z niÄ… Å›wiÄ™ta i powi-tać nowy rok.Diane dobrze przygotowaÅ‚a grunt.ZnalazÅ‚a imÅ‚adny maÅ‚y Gasthof przy tej samej ulicy co dom Frau Muller ipoÅ›wiÄ™ciÅ‚a dużo czasu (i dużą część skromnego kieszonkowe-go) na kupno odpowiednich prezentów.PodarowaÅ‚a ojcu piÄ™k-nie rzezbionÄ… fajkÄ™ z pianki morskiej i zielony filcowy kape-lusz z kÄ™pkÄ… piórek z boku.Matce kupiÅ‚a czarnÄ… aksamitnÄ…kamizelkÄ™ ze Å›licznie wyhaftowanymi kwiatkami alpejskimi.Od powitania rodziców na dworcu kolejowym byÅ‚a samÄ… sÅ‚o-dyczÄ….Matka wyczuÅ‚a, że coÅ› siÄ™ Å›wiÄ™ci  to daÅ‚o siÄ™ zauważyć.Ale niezachwianie dobry nastrój i usilne starania Diane, bypokazać im miasto i przedstawić ludzi, z którymi siÄ™ zaprzy-jazniÅ‚a, odniosÅ‚y pożądany skutek.ZwÅ‚aszcza ojciec byÅ‚ nie123 zwykle czuÅ‚y i troskliwy, podczas spacerów nawet trzymaÅ‚rÄ™kÄ™ na jej ramionach.W przeddzieÅ„ Nowego Roku, zgodnie z dawnym zwycza-jem, chÅ‚opcy i mężczyzni ubierali siÄ™ na czarno, czernili rów-nież rÄ™ce i twarze i obnosili po miasteczku sporych rozmiarówkrowie dzwonki.SunÄ™li jeden za drugim uliczkami, potrzÄ…sajÄ…cdzwonkami i zachodzÄ…c do hoteli, restauracji i okazaÅ‚ych do-mów.Widok byÅ‚ makabryczny, dzwiÄ™ki ekscytujÄ…ce i zarazemniepokojÄ…ce  jakby bramy piekieÅ‚ Å‚omotaÅ‚y na wietrze.Gdyznalezli siÄ™ w pensjonacie, gdzie mieszkali rodzice Diane, po-dawano wÅ‚aÅ›nie obiad, wszyscy siedzieli przy stoÅ‚ach i przy-glÄ…dali siÄ™ przybyÅ‚ym, a niektórzy, także matka Diane, zatykaliuszy.Procesja przeszÅ‚a przez salÄ™ i wtedy goÅ›cie zaczÄ™li sięśmiać, wznosić okrzyki i toasty za pomyÅ›lność w nowym roku.Diane czekaÅ‚a na odpowiedniÄ… chwilÄ™, żeby przedstawićswÄ… rewolucyjnÄ… propozycjÄ™, i uznaÅ‚a, że ta pora wÅ‚aÅ›nie nade-szÅ‚a.Spokojnym, cichym gÅ‚osem powiedziaÅ‚a na poczÄ…tek, żedużo rozmyÅ›laÅ‚a o tym, co bÄ™dzie po porodzie  w tym mo-mencie jej matka wyraznie zesztywniaÅ‚a.Diane mówiÅ‚a dalej,że nie może pogodzić siÄ™ z myÅ›lÄ… o oddaniu dziecka: jest jegomatkÄ… (nie miaÅ‚a wÄ…tpliwoÅ›ci, że urodzi chÅ‚opca) i nic tego niezmieni.Nie wyobraża sobie, by mogÅ‚a stracić go na zawsze.Niemniej.tu matka lekko uniosÅ‚a brodÄ™ i brwi, siedziaÅ‚a jakna szpilkach.niemniej rozumie, że nieÅ›lubne dziecko w ro-dzinie bÄ™dzie dla nich powodem do wstydu, i z miÅ‚oÅ›ci do nichchciaÅ‚aby im tego oszczÄ™dzić.UmilkÅ‚a, pozwalajÄ…c im oswoić siÄ™ z tymi sÅ‚owami.Zde-nerwowanie, które mogÅ‚o rozÅ‚ożyć jej wystÄ™p, jakoÅ› dziwniezniknęło.Widok rodziców czekajÄ…cych w napiÄ™ciu, co jeszczepowie, dodaÅ‚ jej wiary w swoje siÅ‚y [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •