[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemal na samym końcu!Uniósł wysoko brwi.- No, to mi się podoba!- Mogę mieć każdego mężczyznę, którego zapragnę - oznajmiła.-Dowiedziałam się o tym z telewizji.Nowe perfumy powodują, że mężczy-zni wyskakują do kobiety z samolotów, na spadochronach, z bukietami różi pierścionkami zaręczynowymi z wielkimi diamentami.Wystarczy, żeskropię się odrobiną tych perfum.- A co będzie, jeśli złowisz niewłaściwego mężczyznę?- To się nie może zdarzyć.Facet w reklamie był oszałamiający.164RS - Nie dostanie ci się facet z reklamy - zauważył.- Skąd wiesz? Mogą ogłosić jakiś konkurs i przeznaczyć go nanagrodę - zachichotała.- Nie jesteś rozczarowany?Potrząsnął głową.- Nie zależy mi na mężczyznie z różami i diamentami.Grace się roześmiała.- Chodziło mi o to, czy nie jesteś rozczarowany tym, że nieznajdujesz się na szczycie mojej listy!- Kochanie, gdybym chciał dostać się na szczyt twojej listy -powiedział cicho głębokim, zmysłowym głosem - nie potrzebowałbym dotego róż.- Przyciągnął jej głowę, tak że jej usta znalazły się tuż przy jegowargach.- Wystarczyłoby tylko to - wyszeptał i zmiażdżył jej ustanamiętnym pocałunkiem.165RS ROZDZIAA DZIEWITYGrace z cichym westchnieniem wtuliła się w twarde, muskularneciało Garona.Zaczynała przyzwyczajać się do tego, że czuje go przy sobiei smakuje jego pocałunki.Dzięki temu wcale jej nie przerażał.Już nie.Całym sercem pragnęła być blisko niego.To było oczywiste, lecz zarazem kazało mu być ostrożnym.Ona niebyła tak światowa i zblazowana jak on.Mógłby wziąć ją, a potem odejść,nawet się nie odwracając.Mnóstwo kobiet traktowało to podobnie.%7ładnych zobowiązań, żadnych komplikacji.Ale Grace będzie oczekiwała,że ją poślubi.To słowo miało gorzki smak.Garon uniósł głowę.Ona promieniała szczęściem.Radość lśniła w jej oczach, a nanabrzmiałych wargach widniał uśmiech.Poczuł się jak ostatni łajdak.Niepowinien był jej w ogóle tknąć.Ale w swojej niewinności była bardziejpociągająca niż wszystkie te doświadczone kobiety.Czubkami palców dotknął jej policzka.- W poniedziałek ten inspektor postawi wszystkich na baczność,więc wezmę sobie wolne popołudnie i pojadę odebrać dostawę paszy dlamojego bydła.Chcesz pojechać ze mną?- Tak!Zaśmiał się, ubawiony jej entuzjazmem.Do diabła z obiekcjami!Dobrze mu w jej towarzystwie.Nie musi zaraz martwić się o przyszłość.Będzie, co będzie.Pochylił się i znów ją pocałował, tym razem bardzo delikatnie.- A zatem do zobaczenia w poniedziałek.Dobranoc.166RS - Dobranoc.Spędziłam z tobą naprawdę miły dzień.Uśmiechnął się.- Ja z tobą również.Weszła do domu.Czuła się jak w siódmym niebie.%7łycie wydało jejsię raptem cudowne.W poniedziałek wczesnym rankiem pojechała do miasta, żeby kupićkilka ubrań, które byłyby młodsze od niej.Po uiszczeniu wszystkich opłatzostało jej trochę gotówki na rachunku bieżącym.Chciała znalezć cośładnego, w czym spodobałaby się Garonowi.Zatrzymała się przedrestauracją Barbary, żeby poprosić ją o radę.Barbara skierowała ją do wąskiego pasażu handlowego, gdziemieścił się sklep z używaną markową odzieżą.Grace znalazła tam kilkaładnych ubrań wyglądających jak nowe i niedrogich.Wyszła ze sklepu zdwoma pełnymi torbami oraz przewieszonym przez ramię kaszmirowympłaszczem z futrzanym kołnierzem.Miała ochotę wzlecieć w powietrze zradości.- Grace - rzekła do niej łagodnie Barbara.-Wiesz, że cieszę się ztwojego szczęścia.Ale proszę, nie wiąż się w zaślepieniu z tym mężczyz-ną.On nie jest z rodzaju tych skorych do ożenku.I na dodatek nie pasujeteż do naszego małego miasteczka.- To samo mówiono o jego bracie - przypomniała uśmiechniętaGrace - a spójrz teraz na niego!Barbara nie odwzajemniła uśmiechu.- Po prostu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •