[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będziesz robić, comówię, podobnie jak każdy na tym statku.Wytrzymała jego spojrzenie.SR - A co mi zrobisz, jeśli nie posłucham twoich rozkazów, kapitanie? Rzu-cisz mnie rybom na pożarcie? Czy mnie uwięzisz w tej przebrzydłej kabinie? -odcięła się.Hrabia spojrzał na jej uniesioną, zarumienioną i mokrą od deszczu twarz,którą okalała wełniana czapka naciągnięta aż do brwi.Wyczuwał, że się go lę-ka, ale wiedział, że jeśli jej pozwoli, to pozostanie na pokładzie dotąd, aż pad-nie z zimna i przemęczenia.Na jego ustach zamajaczył uśmiech.- Mógłbym się z tobą bić, jak sądzę.Tylko że twoje ręce są pewnie takobolałe, że nie byłabyś w stanie stanąć do walki.Teraz chodzmy.Nie każ miwziąć cię na ramię przy wszystkich.Cassie wpatrywała się badawczo w Angela, żywiąc nadzieję, że sterniknie rozumie angielskiego.Czuła się taka upokorzona i bezsilna, że nie może osobie decydować.Hrabia uniósł pytająco brew, po czym odwrócił się do sternika.- Ster należy do ciebie, Angelo.Przejaśnia się, więc wieczorna zmiananie powinna być szczególnie nieprzyjemna.- Odwrócił się z powrotem do niej:- Chodz, Cassandro.Ten krótki rozkaz nie napotkał sprzeciwu.Cassie przygryzła dolną wargęi niechętnie ujęła hrabiego pod ramię.Kiedy schodzili z pokładu, myślaławciąż o Angelu i zastanawiała się, czy mogłaby liczyć na jego wsparcie.Niewydawało się to zbyt prawdopodobne.Był jeszcze ten drugi mężczyzna,pierwszy oficer na statku.Może on nie będzie takim lojalnym sługą hrabiego,na jakiego wyglądał Angelo.Zapytała, jak gdyby nigdy nic:- A kim jest pan Donnetti, ten pierwszy oficer, który jest chory?Nawet jeśli hrabia rozważał motywy jej ciekawości, nie dał tego po sobiepoznać.SR - To człowiek, któremu powierzyłbym moje i twoje życie.Podobnie jakja ma mieszane pochodzenie.Jego matka była Francuzką.Donnetti został na-jemnikiem we francuskiej armii.Gdy nakazano mu szpiegować w Genui, nieprzyjął rozkazu.Udało mi się uratować go przed mordercami.Niestety, nie by-łem w stanie ochronić jego żony i dziecka.Cassie zadygotała.Przemoc w niemal każdej postaci była jej obca.Pozatym dano jej właśnie do zrozumienia, że, jeśli tylko wierzyć opowieści hrabie-go, pan Donnetti nie będzie skłonny jej pomóc.- On będzie niedługo zdrów, przynajmniej tak donosił mi Scargill.Gdydotrzemy do Genui i zatrzymamy się w mojej willi, pan Donnetti zajmie mojemiejsce jako kapitan  Cassandry".Cassie nie potrafiła sobie wyobrazić, że kiedykolwiek znajdzie się w Ge-nui, gdyż miejsce to było dla niej równie obce jak dalekie Chiny.Poza tym niemieszka się w willi.Można mieszkać w dworze, rezydencji, ewentualnie wzamku.Azy napłynęły jej do oczu i potknęła się.Hrabia natychmiast ją pod-trzymał, nie pozwalając upaść.W owej chwili nienawidziła samej siebie, swo-jej fizycznej słabości, którą wykorzystywał, by nad nią panować.Wyrwała musię i pospieszyła na dół do kabiny.Usłyszała, jak zagaduje ją z tyłu:- Zdążyłem się przekonać, że dni po burzy bywają przewspaniałe.Jeślimam rację tym razem, to zobaczysz jutro wybrzeże Francji.- Chwytała już zaklamkę, kiedy powiedział: - Zdejmij, proszę, pelerynę.Nie chciałbym, żebydywan zamókł.Zrzuciła ciężkie okrycie i zdjęła czapkę.Kaskada mokrych loków opadłajej na plecy.Dotknął dłonią jej ramienia i Cassie się odwróciła.- Zdejmij mokre ubrania.Ja tylko zamówię dla nas gorącą wodę na kąpieloraz obiad, i zaraz do ciebie wrócę.SR Otworzył drzwi kabiny i lekko pchnął ją do środka.- Nie tarasuj już drzwi meblami, proszę cię.To mogłoby mnie wyprowa-dzić z równowagi.Cassie zamknęła mu drzwi przed nosem.Zciągnęła mokre rzeczy takszybko, jak pozwalały jej na to zziębnięte palce.W obawie, że on lada chwilawróci, porwała z szafy granatowy aksamitny szlafrok i włożyła go, obwiązującsię ciasno w talii.Włosy zawinęła w gruby ręcznik i zrobiła sobie na głowieturban.Stanęła na środku kabiny i czekała.Zauważyła, że ktoś, najpewniejScargill, uporządkował rzeczy, zapalił lampy i poprawił jasnoniebieską narzutęna łóżku, wygładzając wszystkie zmarszczki.Znikła też jej podarta suknia.Zerknęła na zegar nad biurkiem hrabiego.Dochodziła piąta.Mimowolnieprzywołała w pamięci obraz jadalni w Hemphill Hall, udekorowanej na wesel-ny obiad.Nie będzie dzisiaj girland ani białych serpentyn, lecz czarna żałoba.Edwardzie, nie wiem, jak ja to zniosę! Wiedziała, że będzie musiała przecier-pieć jeszcze o wiele więcej.Nie miała wątpliwości, że ponownie ją zgwałci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •