[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Puścił sztukaterię i rozciągnął ręce po obu stronach, przyciskając dłonie płasko do powierzchni ściany.Ruszył w bok, przesuwając stopami po półce.Dotarł w ten sposób do następnego balkonu, sterczącego ze ściany pod dziwnym kątem.Przeszedł przez niego i ponownie wszedł na półkę z rozciągniętymi ramionami, przesuwając się wzdłuż ściany do balkonu należącego do sali obrad Rady.Przez półotwarte drzwi balkonowe słyszał już dobiegające ze środka głosy, choć nie dało się jeszcze rozróżnić słów.Pozwolił, by ściana powoli wróciła do pionu.Bleys ponownie odczuł swoją wagę na wąskiej półce.Balkon był już na wyciągnięcie ręki i rozumiał dochodzące z wnętrza głosy – i nagle pod stopami miał pustkę.Bez ostrzeżenia uderzyły w niego takie same zawroty głowy jak pod prysznicem.Tym razem jednak wielokrotnie silniejsze, zabójczo silniejsze.W jednej chwili świat zawirował wokół niego i kompletnie stracił zmysł równowagi.Rozdział 31 Bezczasowa chwila minęła – wciąż stał na półce, przyciśnięty do ściany, z rozciągniętymi ramionami i dłońmi płasko przyłożonymi do jej powierzchni, lecz krok dalej.Jego ciało zignorowało zakłócenia ucha wewnętrznego, które powinno zrzucić go z wąskiego podejścia, poddając się kontroli wyćwiczonego umysłu.Bleys na minutę stanął w bezruchu.Była to prosta, lecz paskudna pułapka na kogoś, kto zdołałby dojść tak daleko pomimo braku oparcia dla rąk.Po prostu miał szczęście, stosując kioshizumeru.Teraz jednak cel odległy był już zaledwie o kilka kroków.Doszedł do niego i przedostał się przez poręcz.Słyszał wyraźnie głosy dochodzące przez częściowo uchylone drzwi balkonowe, przez które, poruszana powietrzem z klimatyzacji hotelu wyłaniała się chwilami biała firanka, upiornie powiewając w mroku nocy.Będąc tak blisko, Bleys był w stanie widzieć niewyraźne zarysy postaci w środku.Odsunął się od drzwi, stając w kącie balkonu.Mógł stąd zaglądać do pokoju, natomiast mało prawdopodobne było, by ktoś wypatrzył go w panującym na zewnątrz mroku.Oczywiście, istniał jeszcze problem bezpiecznego powrotu do apartamentu.Nie mógł wrócić tą sarną drogą, bo psychicznie bardzo wyczerpało go związane z nią napięcie i ultradźwiękowa pułapka.W każdym razie, przyszedł tu, by podsłuchać zebranie Rady.Zmusił umysł do porzucenia wszelkich innych problemów i skupienia się na rozmowie w pokoju.Dopiero teraz uświadomił sobie, że nie używali błękitnej bańki.Zabrał ze sobą urządzenie Dahno w nadziei, że będzie w stanie połączyć pole ochronne Rady ze swoim.Okazało się to niekonieczne.Najwyraźniej czuli się podczas tej prywatnej sesji znacznie bezpieczniej, niż się spodziewał.Kaj powiedział wcześniej, że wcale nie zasiadali tam najbłyskotliwsi przedstawiciele swoich dziedzin.Zaglądając teraz przez zwiewną zasłonę, poruszającą się w drzwiach w miarę podmuchów powietrza, Bleys mógł nie tylko słyszeć głosy – jeden z nich miał dziwne brzmienie – ale i widzieć mówiących; jeśli nie bardzo dobrze, to w każdym razie dość, by rozpoznać, że były tam wszystkie osoby spotkane po południu.Była tam też jedna osoba więcej, stanowiąca prawdopodobnie źródło tego dziwnie brzmiącego głosu.Ktokolwiek to był, siedział najdalej od Bleysa, więc ze swojego miejsca nie był w stanie wyraźnie go zobaczyć.–Nie powinienem był pozwolić wam odwieść się od tego – mówił gniewnie Half- Thunder, głośniej i zdradzając silniejsze uczucia niż w obecności Bleysa.– Mówiłem wcześniej i powtarzam jeszcze raz, że śmieszne jest odkładanie tego kierując się jakąś nadzieją, jakoby miałby przydać się nam w przyszłości.Tak naprawdę wcale nawet nie musieliśmy z nim dzisiaj rozmawiać.Powinniśmy byli po prostu od razu się nim zająć.To dość proste i oczywiste.Miałem już wszystko przygotowane.–Głupio jest nie wykorzystywać wszystkich możliwości – zabrzmiał spokojny głos Din Su.– Zgodziliśmy się na to już jakiś czas temu.To, na co zgodziła się reszta z nas, musi teraz zostać sfinalizowane i potrzebujemy cię tylko, by uzyskać wymagane sześć głosów.Jakichkolwiek wcześniej dokonałeś przygotowań, nie powinieneś zamykać się na opinię pozostałych.–I nie musisz rezygnować z tego, co zaaranżowałeś – dorzucił Ahmed Bahadur.– Możemy zatrzymać to w pogotowiu jeszcze przez dzień czy dwa, prawda?–Oczywiście – potwierdził Half-Thunder.– Ale nie o to chodzi.Wszystko jest przygotowane i można to uruchomić w każdej chwili.–Każdy może zachować się niezgodnie z przewidywaniami i moglibyśmy znaleźć się w nieprzyjemnej sytuacji, gdyby sprawa została ujawniona – powiedziała Anita delie Santos.–Nonsens! – wykrzyknął Half-Thunder.– Oczywiście, w coś takiego wierzyliby twoi druciarze.Może to dobra teoria, ale tak naprawdę człowiek, którego wybrałem do tego zadania jest pod całkowitą kontrolą.Nie tylko posiada odpowiednie podłoże genetyczne i socjalne, bo poddałem go gruntownemu warunkowaniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •