[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Scott Trewin szedł ścieżką w ich stronę.Zatrzymał się przedAmy i spojrzał na dziewczynę z troską.- Jak się czujesz?- Dobrze - odpowiedziała Amy wymijająco.Nie chciała zajmować się teraz sobą i swoimi problemami, ale tym,co tutaj zastali.- Musimy się teraz zająć Kacperkiem, a nie mną - odsunęła się, żeby Scott mógł zajrzeć do stajni.Przypomniała sobie, że Lou nadal stoi obok.- To Lou, moja siostra - przedstawiła ją pospiesznie.Scott i Lou popatrzyli na siebie.- Poznaliśmy się już - powiedział Scott.Amy uświadomiła sobie, że przecież Scott nadal zajmuje się ogierem, którego z mamą zabrały wtedy zClairdale Ridge.Na pewno też Lou i Scott spotkali się na pogrzebie mamy.Odpędziła te myśli od siebie - nie tymchciała się teraz zajmować.Scott wszedł do środka i rozejrzał się dookoła.- Spróbujemy go stąd wyciągnąć.Amy, chodz z tej strony, będziesz go podpierać i nakłaniać, żeby wyszedł.Pamiętaj, że jest bardzo słaby.Amy i Scott stanęli po obu stronach kuca i zachęcali go do ruszenia się.Krok po kroku, z wielkim trudem ibólem, kuc wyszedł ze stajni.Lou patrzyła na nich przez chwilę, po czym zniknęła za domem, ale Amy nawet tegonie zauważyła, tak bardzo skoncentrowała się na Kacperku. - W porządku - powiedział Scott, kiedy konik stał już na trawie.- Obejrzę go teraz - delikatnie zbadał kuca,zmierzył mu puls i ciśnienie.Amy masowała malutkie uszka kuca, żeby go uspokoić.Przez cały czas zwierzę stało nieruchomo, patrzącprosto przed siebie.Amy była zaskoczona, że Kacperek wcale nie interesował się bujną trawą rosnącą dookoła.Scott zajrzał raz jeszcze do stajni.- Miał wodę -powiedział, wskazując rynnę, która prowadziła z dachu wprostdo wiaderka.- Gdyby nie to.- pokręcił głową.Amy wiedziała, o czym myślał Scott.%7ładen koń nie przeżyłby bez wody nawet kilku dni w środku upalnegolata.- Najlepiej będzie, jeśli zabierzecie go do Heart-landu i spróbujecie się nim zająć.Nie jest chory, więc jeślitylko zacznie jeść, wszystko będzie dobrze.- Zmuszę go do jedzenia - powiedziała Amy z pewnością siebie w głosie.Pogłaskała łeb konia: będzie dobrze,już ona tego dopilnuje.- Dobrze - odparł Scott z uśmiechem.- Teraz musimy go jakoś wprowadzić do przyczepy.Lou już na nich czekała.Opuściła rampę i obserwowała, jak Amy i Scott próbują zachęcić kuca do wejścia.Kacperek zrobił kilka kroków, a potem się zawahał.Dopiero kiedy Amy ciągnęła za uzdę, a Scott popychał goz tyłu, zaczął powoli wchodzić do przyczepy. - Można mu jakoś pomóc? - zapytała Lou z niepokojem w głosie, kiedy konik był już prawie w przyczepie.- Oprócz tego, że jest niedożywiony, nie widzę, żeby mu cokolwiek dolegało - odpowiedział Scott, schodząc zrampy.Jego głos brzmiał sucho i oficjalnie.- Zostaw to Amy, ona będzie wiedziała, co robić.Amy zmarszczyła brwi.To niepodobne do Scotta, żeby zachowywał się tak powściągliwie.- Zadzwoń, jeśli zauważysz coś niepokojącego, dobrze? - Scott zwrócił się do Amy.Tym razem jego głosbrzmiał jak zwykle.- Jeżeli wszystko będzie w porządku, to wpadnę jutro rano.Amy kiwnęła głową.- Dobrze.Do zobaczenia jutro.- Do jutra - odparł Scott i, kiwnąwszy głową w stronę Lou, odszedł do swojego samochodu.Po powrocie do Heartlandu Amy stwierdziła z ulgą, że Treg przygotował grubą warstwę słomy w jednym zboksów w tylnych stajniach.Z wrodzoną cierpliwością pomógł Amy wyprowadzić Kacperka z przyczepy izaprowadzić do stajni.Kuc natychmiast położył się na słomie i przymknął oczy.- Chyba przydałoby się go nakarmić - powiedział Treg, spoglądając na jego wystające żebra.Chociaż rzucił tęsugestię jakby od niechcenia, na twarzy Trega widać było głęboką troskę o biedne zwierzę. Amy kiwnęła głową.- Przygotuję dla niego otręby.Są jakieś buraki?Treg przytaknął.- Przyniosę siano - powiedział.Amy uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.-Dziękuję, Treg- poczuła ulgę.Treg nie robił sensacji z tegopowodu, że wyszła z domu i znowu pomagała przy koniach.Przyjął to po prostu bez słowa, koncentrując się napomocy Kacperkowi.Amy poszła do budynku godpodarczego, napełniła wiadro otrębami i postawiła czajnik na piecu.Czekając, ażwoda się zagotuje, posiekała marchewkę, dołożyła porcję tłuczonych buraków i garść owsa.Wszystko to wsypałado wiadra z otrębami.Wiedziała, że w takim stanie, w jakim znajdował się Kacperek, nie wolno konia przekarmić.Po długiej głodówce jego organizm nie poradziłby sobie z dużą ilością jedzenia.Należało powoli zwiększać racjeżywnościowe.Amy podeszła do szafki stojącej w rogu pomieszczenia.Mama trzymała w niej książki o kuracjach ziołowych,suszone zioła, esencje kwiatowe, maści i olejki do aromaterapii.Wszystko to tak boleśnie przypominało mamę.Marion przekazała Amy swoją wiedzę o naturalnych lekach.Ze ściśniętym gardłem dziewczyna sięgnęła po notes Marion i po przejrzeniu notatek dodała do paszy trochękozieradki dla poprawienia smaku, sproszkowanego czosnku dla lepszego trawienia i garść dzikiej róży, bogatej wwitaminy. Kiedy jedzenie było gotowe, Anny zaniosła je do stajni i postawiła na podłodze, tuż przed nosem Kacperka.Kucpodniósł lekko głowę, gdy wchodziła, ale powąchał tylko wiadro i odwrócił wzrok.- No, Kacperek.- Amy była naprawdę zdziwiona, że trzeba go zachęcać.Rzadko zdarzało się, by jakikolwiekkoń odmówił zjedzenia papki z otrębów.Dziewczyna nabrała garść pokarmu i podała kucowi, a ten powąchał izjadł kawałek marchewki.Amy nabrała jeszcze jedną garść.Kacperek posku-bał trochę, ale kiedy Amy sięgnęła dowiadra po raz trzeci, odwrócił łeb z niechęcią.Amy poczuła się zupełnie zdezorientowana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •