[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał ciemne, kręcone włosy, ukryta w cieniu twarz była blada i szczupła,zaś w jej wyrazie dostrzegała coś smutnego i proszącego.Głowa mężczyzny obróciła sięłagodnie, jakby błagał ją o coś, mówił do niej.Kim ty jesteś, na Boga?  pomyślała.Powoli dotarł do niej cały bezsens tej sytuacji, awraz z tą świadomością przyszła zupełnie obca myśl.On nie jest tym, czym się wydaje.Patrzę na jakieś złudzenie! Ta nagła wewnętrzna odmiana przerodziła złość w podejrzliwość,a potem w lęk.Ciemne oczy tajemniczej istoty wpatrywały się w nią błagalnie Mężczyzna uniósł terazblade dłonie i dotknął palcami szyby.Nie była w stanie poruszyć się ani odezwać.Pózniej, rozwścieczona własną bezradnościąi przerażeniem, wykrzyknęła: Wracaj do piekła, z którego przybyłeś!Jej głos rozbrzmiał głośno i przerażająco w pustym domu.Jak gdyby w odpowiedzi, jakby po to, żeby ją ostatecznie wyprowadzić z równowagi icałkowicie pokonać, intruz powoli zniknął.Jego sylwetka stała się przezroczysta, a potemrozwiała się zupełnie i nie pozostało nic, jedynie niewyraznie straszny, szarpiący nerwywidok pustego pomostu.Ogromna szklana szyba zagrzechotała.Do uszu Rowan doszedł kolejny łoskot, jakbywiatr walił bezpośrednio w szkło.A potem morze najwyrazniej uspokoiło się.Szum wodyucichł.Dom przestał się poruszać.Nawet  Sweet Christine spoczęła bez ruchu w kanale przymolu.Rowan nadal patrzyła na pusty pomost.Pózniej zdała sobie sprawę, że dygocze, a dłoniema mokre od potu.Pistolet wydawał jej się ogromnie ciężki i niebezpiecznie trudny doopanowania.W istocie trzęsła się cała.Mimo to poszła prosto do szklanej ściany.Rozwścieczona własną bezbronnością w obliczu tego zjawiska dotknęła szyby w miejscu,gdzie przedtem spoczęły palce dziwnej istoty.Szkło było słabo, lecz wyraznie ogrzane.Niemogło to być ciepło pochodzące od ręki człowieka, gdyż jej termiczne oddziaływanie byłoby zbyt nikłe, aby zmienić temperaturę tak zimnej powierzchni.Wydawało się, jakby na tenmały fragment szyby skierowano jakieś zródło ciepła.Raz jeszcze zbadała wzrokiem nagie deski.Spojrzała na ciemną, pociętą na fasety wodę,na odległe, przytulne światła Sausalito po drugiej stronie zatoki.Szybko podeszła do kuchennej lady, położyła pistolet i podniosła słuchawkę. Muszę się skontaktować z hotelem Pontchartrain w Nowym Orleanie.Proszę tamzadzwonić  powiedziała drżącym głosem.I kiedy tak czekała, jedyną rzeczą, jaką mogłazrobić, aby się uspokoić, było nadsłuchiwanie, upewnianie się o tym, o czym już wiedziała że jest sama.Nie ma sensu sprawdzać zamków i klamek, zaglądać do szuflad, grzebać w kątach izakamarkach.Nie ma sensu, nie ma sensu, nie ma sensu.Kiedy odezwał się ktoś z hotelu, Rowan była już całkiem roztrzęsiona. Muszę mówić z Michaelem Curry m  powiedziała.Miał zatrzymać się u was tegowieczora, wyjaśniła.Nie, nieważne, że w Nowym Orleanie jest w tej chwili piątadwadzieścia.Proszę zadzwonić do jego pokoju.Zdawać by się mogło, że niemal całą wieczność stała tak samotnie ze słuchawką w ręku,zbyt przerażona, aby się zastanawiać, jak egoistycznie jest budzić Michaela o tej porze.Potemznów usłyszała głos recepcjonisty: Przykro mi, ale pan Curry nie odpowiada. Proszę spróbować raz jeszcze.Błagam, wyślijcie kogoś do jego pokoju.Muszę z nimmówić.W końcu, kiedy nie udało im się go obudzić, a naturalnie nie zgodzili się wejść doapartamentu gościa bez pozwolenia  za to nie mogła ich winić  zostawiła pilną wiadomość,odłożyła słuchawkę, osunęła się na zimne palenisko i próbowała myśleć.Była absolutnie pewna tego, co zobaczyła.Widmo na pomoście, które patrzyło na nią,zbliżało się do niej, badało ją wzrokiem! Jakaś istota, która może pojawiać się i znikać, kiedyjej przyjdzie ochota.A jednak dlaczego dostrzegła błysk światła na brzegu jego kołnierza;skąd krople wody w jego włosach? Czemu szkło się rozgrzało? Zastanawiała się, czy tozjawisko, kiedy jest widzialne, staje się w jakiś sposób materialne, i czy ta materia rozpływasię, kiedy istota  znika.Krótko mówiąc, jej umysł jak zwykle zwracał się ku nauce; Rowan wiedziała, że taka jestjej taktyka, ale to nie mogło powstrzymać budzącej się w niej paniki, potężnego, okropnegowrażenia bezradności, które nadeszło i pozostało w jej sercu, sprawiając, że nie czuła siębezpieczna we własnym schronieniu, gdzie nigdy przedtem nie odczuwała lęku.Dlaczego wiatr i deszcz tworzyły część tego zjawiska, zastanawiała się.Z pewnością niebyły wytworem jej wyobrazni.I dlaczego to stworzenie objawiło się właśnie je? Michael  wyszeptała.To imię wyszło z jej ust niby modlitwa.Potem zaśmiała sięcicho. Ja też miewam wizje. Wstała z przypiecka i powoli, stanowczym krokiem, obeszła dom zapalając wszystkieświatła. Dobra  rzekła spokojnie. Jeśli powrócisz, to jedynie w blasku światła.Ale to absurd, nieprawdaż? Istota, która potrafi poruszyć wody zatoki Richardsona,równie łatwo może wyłączyć bezpiecznik.Ona jednak chciała, aby te światła się paliły.Bała się.Weszła do sypialni, przekręciłaklucz w zamku, wcześniej zamknęła drzwi schowka i łazienki.Położyła się na łóżku,poprawiwszy poduszki i umieściwszy pistolet w zasięgu ręki.Zapaliła papierosa, wiedząc, że okropnie jest palić w łóżku; skontrolowała malutkiemrugające światełko alarmu przeciwpożarowego, a potem ponownie głęboko się zaciągnęła.Duch, pomyślała.Wyobrazcie sobie, widziałam ducha.Nie wierzyłam w nie nigdy, ajednak zobaczyłam go.To na pewno duch.Nic innego to być nie mogło.Ale czemu objawiłsię mnie? Znów miała przed oczami jego błagalne wejrzenie i zdarzenie to powróciło z pełnąwyrazistością.Nagle ogarnęło ją przygnębienie, że nie może się skontaktować z Michaelem, bo nacałym świecie tylko on mógł uwierzyć w to, co się zdarzyło, bo był jedynym człowiekiem,któremu ufała na tyle, żeby mu o tym opowiedzieć.Faktycznie odczuwała podniecenie, które osobliwie przypominało uczucie, jakiegodoznała owej nocy, kiedy go ocaliła.Przeżyłam coś okropnego i emocjonującego zarazem.Bardzo chciała z kimś porozmawiać o tym, co zaszło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •